piątek, 21 czerwca 2013

rozdział 4

-Chcę słyszeć, lalalalala love you... -podśpiewywałam sobie -mów mi lalalalala love you...-w tym samym czasie do pokoju weszła moja mama.
-masz tekst?-spytała.
-otwórz oczy, jest za późno, nie szukaj mnie na próżno...-wrzeszczałam do szczotki od włosów, otwierając powoli szufladę, wyciągnęłam z niej p,lik kartek, które dałam rodzicielce.
-patrze w niebo, widzę spadające gwiazdy...-usłyszałam tylko, gdy wychodziła.
zachichotałam i usiadłam na łóżku.
znów przystąpiłam do pisania scenariusza dla Julii.
moja mama uwielbiała honorate skarbek.
odkąd na vivie zaczeła lecieć piosenka... no one, czy jak ona tam miała...
W sumie fajna piosenka, ale jej autorka zapunktowała u mnie dopiero, jak obejrzałam teledysk do piosenki "sabotaż".
Do którego przywłaszczyłą sobie scenę z pękającą szybą/
chociaż i tak im nie wyszło, tak, jak powinno być...
Do pokoju wszedł Larry, mój przyjaciel.
Zobaczył moją minę i przechylił głowę, komicznie mnie naśladując.
-Larry, ogar...-jęknęłam, ale wciąż nie dawał mi się skupić na scenariuszu.
Miałam już połowę.
ale szło mi to tak fatalnie... wymyślić teledysk jest łatwo, ale przełożyć to na papier w postaci scenariusz <a nie tylko opisu wydarzeń, jak ja to zazwyczaj robię> jest strasznieee!!!
Od wczoraj nie widziałam Sebastiana, a już za nim tęsknię...
-Emila, coś ci jest?-spytał Larry, gdy moja mina znów się pogorszyła.
-nie mogę tego przelać na papier...
-a co robisz, gdy nie możesz się skupić??!
-black, black, black and blue...-zaczęłam nucić piosenkę Bruna.
po chwili Larry zaczął mi wtórować, i razem spiewaliśmy "greanade"
Chłopak kręcił mną tak, że nie mogłam ustać o własnych siłach, musiał mnie podtrzymywać...
przy ostatnich słowach wylądowałam w jego ramionach.
Czułam, że jest za blisko.
Stanowczo za blisko...
Pochylił się, a nasze wargi, niezależnie ode mnie, spotkały się.
Nie chciałam tego, próbowałam się oswobodzić z uścisku, ale nie mogłam.
powoli zaczynałam tarcić powietrze.
Usłyszałam strzęk otwierających się drzwi.
Larry puścił mnie, ale ja nie czułam nóg, i opadłam na podłogę.
ostatnie co słyszałam, to dżwięk łamanej kości, ale nie wiedzałam już czy mojej, czy czyjejś...
************************************************
Źle. bardzo źle.
I nie gadajcie że dobrze, bo przecież widzę że okropnie!
tak się napaliłam żeeby coś dodać, że nie patrzałam, co pisże
byle coś było.
teraz wakacje, więc obiecuję, że bd więcej postów,
bd rozdziały,a le przepisywane ręcznie i na szybkiego, więc nie patrzcie na błędy, tylko na treść. ok?
your forever
SherryBiebss<:

czwartek, 25 kwietnia 2013

PRZEPRAAAASZAAAMM!!!

Sorry z a zamół, ale już wyjaśniam.
Po pierwsze- nie ma dostępu do kompa, teraz jestem u kolwżanki.
po drugie- wszystkie rozdziały mam na starym telefonie, który mój tata gdzieś schował i ciągle nie moge się go doprosić zeby oddał,
po trzecie, wysiadło mi blothoot i i tak bym nie mogła przesłać.
jak mi się uda dodać t napisze na fejsie na tablicy sebastiana
https://www.facebook.com/RutkowskiSebastian?fref=ts
ale dzięki że ze mną jesteście.
kocham was
wasza forever
SherryBiebss<:

niedziela, 10 lutego 2013

rozdział 3



-nie... Nie o to chodzi. Michał, zrozum. To nie twoja wina...
-jak nie moja, to czyja?-odpowiedział chłopak.
-moja-spojrzałam w podłogę, i puściłam jego dłonie- Michał, to moja wina, to ja...
-cięcie!-usłyszałam za sobą głos reżysera.
Westchnęłam, i odwróciłam się w jego stronę.
-co było nie tak?-spytałam zirytowana.
-Emila... Ty masz to mówić z przekonaniem, z uczuciem, dziewczyno! Sama napisałaś scenariusz, powinnaś wiedzieć jak to zagrać!
-przepraszam... Piotr, ja... Po prostu się zapomniałam.
-to się więcej nie zapominaj.-westchnął, po czym zwrócił się do Musiała-Maciej... Właśnie dowiedziałeś się że dziewczyna którą kochasz, boi się z tobą spotykać... Do jasnej cholery, z wyczuciem dzieciaki!-krzyknął-na miejsca... Jeszcze raz, AKCJA!
Powtórzyłam swoją kwestie jeszcze kilka razy.
-MILA! Do mnie!-krzyknął drugi z reżyserów, Maciej Odoliński. Jest młodszy od Piotra Wereśniaka, więc zazwyczaj się z nim lepiej dogaduję.
-co?-spytałam podchodząc do niego.
-zgadnij, kto napisał do twojego mena-mena-go?
-kto? Znów Lindsey Lockean, czy Michael Jackson tym razem?
-nie... Teraz już cię nie chcę rolować! Pamiętasz ten scenariusz który napisałaś do piosenki
Julii? Tej... Sprzeczność serc, jak się nie mylę?
-no... Tak, ale ten scenariusz nie był jeszcze dopracowany...
-Ale ja go wysłałem do niej...
-co?!
-a ona odjechała!
Zaczęłam się śmiać, ale na widok jego całkiem poważnej miny, przestałam.
-mówisz serio?
-całkiem. Masz dopracować scenariusz, i ma być gotowy na środę. Mam nadzieję że nie zawiedziesz.
-ja? Nigdy, Maciek, możesz na mnie liczyć.
-dobra, mała. Wracaj na plan bo Piotrek mnie zeżre żywcem...
Puściłam do niego oczko, i pobiegłam z powrotem na plan.
******************
Do hotelu wróciłam całkowicie zjechana.
Jeszcze do tego Anka skakała po mnie jak na trampolinie.
-Emila, chodźmy na śnieg!-krzyczałam-MIŁA MILA ZĘBY ŻEBY MYŁA, SEXY MOŻE BY BYŁA!
Złapałam pięciolatkę pod pachy i uniosłam.
-kto cię tego nauczył?-spytałam.
Dziewczynka tylko się zaśmiała, i wybiegła z pokoju, kierując się zapewne do swojego, gdzie czekała na nią jej mama.
Mała grała moją siostrę w filmie.
W sumie to najważniejsza rolę.
To jej szuka ojciec jej siostry, którą jestem ja, żeby ją zabić, co zrobił już z ich matką, gdy dowiedział się że Daria jest skutkiem niewierności żony.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
Ze wstrętem do świata, i sennością wymalowaną na twarzy, otworzyłam.
W progu stał niebieskooki blondyn.
Odrazu odechciało mi się spać.
Nie czekając na jego reakcję, odrazu się w niego wtuliłam. On przycisnął się do mnie jeszcze mocniej, i pocałował mnie w czoło.
-Jezu... Jesteś jedną z niewielu dobrych rzeczy, jakie mnie dzisiaj spotkały...-szepnęłam, odsuwając się lekko od niego, ale nie wychodząc z jego objęć.
-znowu nie powiedziałaś mi "cześć"-stwierdził, odsuwając mnie od siebie na długość ramion.
Zaśmiałam się.
-cześć.
-to teraz możemy gadać-postanowił, i wszedł do pokoju.
Zamknęłam za nim drzwi.
-o czym?-spytałam.
-nie wiem...-spuścił wzrok po czym znów popatrzył na mnie-na przykład... O nas?
-a jesteśmy jacyś "my", Saba?
-Emy, ja...
-przecież to miało być tylko w żartach, Saba...
-na początku to było w żartach, Mila-wstał i złapał mnie za ręce-ale po tym na tej imprezie u twojej kuzynki...-zaczerwienił się-chyba to coś więcej niż zauroczenie. A pomyśleć że jeszcze kilka lat temu oglądałem "nianie" i myślałem... "ale ta Zuzia ładna"...
Tym razem to ja przybrałam buraczy kolor.
Było mi głupio po tym co zrobiłam na party u Miśki, ale także miło z powodu tego, iż Sebastian przypomniał mi początki mojej kariery...
-dzięki Saba, ale to chyba nie wyjdzie. Ty masz swoje życie, ja mam swoje. Obydwoje mamy karierę o którą musimy dbać, nie możemy jeździć do siebie przez pół polski...-przerwałam, bo jego delikatne usta zatopiły się w moich.
Jego język lekko rozchylił moje wargi, i splątał się z moim w supeł, pozornie nie dający się rozplątać.
Jego dłonie zgrabnie zaczęły jeździć po moich plecach, po chwili wpełzając powoli pod moją bluzkę.
Drżącymi palcami przejechałam po jego włosach.
Pocałunki którymi mnie obdarzał, były delikatne, ale czułam, że musiał się nieźle kontrolować.
-Saba... Przestań.-odsunęłam się od niego nie chętnie.
-dlaczego? Przecież mnie kochasz, ja też cię kocham...
-Sebastian, nie miałam racji.
-w czym?
-że nie jesteś taki jak inni. Jednak tylko jedno ci w głowie, tak jak reszcie...
-Emy, przepraszam... Nie chciałem, po prostu... Jesteś taka piękna i... No, że nie mogę wytrzymać tego napięcia, które zjawia się między nami, gdy tylko jesteśmy blisko siebie. Nie mów, że ty tego nie czujesz...
Czułam to. Tak, czułam, ale nie mogłam tego zrobić. Jeszcze nie.
-Saba, tak. Jest coś takiego między nami, więc nie psujmy tego.-uśmiechnęłam się lekko, i znów pochłonęłam jego wargi.
Chciałam jak najbardziej przedłużyć ten pocałunek, ale musiałam myśleć o tym, co sobie obiecałam.
Gdyby potrwał trochę dłużej... Nie myślę, do czego by doszło.
Przytuliłam się mocno do niego, i pomyślałam, jakie właśnie szczęście zyskałam.
Szczęście, którego nie miała nigdy żadna inna...
###############
I jest czwarty!
A już myślałam że mi nie pyknie.
Tyle że nie mam pomysłu na nexta.
W ostatnim opowiadaniu, natchnął mnie detektyw Rutkowski, który prowadził sprawę małej Madzi.
Wciąż nie mogę uwierzyć, jak matka może zabić własne dziecko.
"wyślizgnęła mi się z kocyka"
ta... Wierzę jej.(sarkazm)
Niech wejdzie na dach.
Stanę za nią, i ją zepchnę.
Policja pyta dlaczego.
Odpowiem:
"wyślizgnęła mi się;p"

wtorek, 5 lutego 2013

rozdział 2



Obudziłam się wyspana, i mega szczęśliwa.
Nie wiedziałam, z kąd bierze się szczęście i energia w moim ciele, ale czułam się tak wspaniale, że nie chciałam nawet otwierać oczu.
Przeciągnęłam się, i odwróciłam na drugi bok, gdy poczułam, że ktoś obok mnie leży.
Gwałtownie otworzyłam oczy.
-hi, Honey*...-szepnął Saba.
Leżał na boku, i podpierając się na łokciu, patrzył na mnie.
-co ty tu... Gdzie ja... Co my...?
-masz zamiar dokończyć któreś z tych pytań?
-nieee... Powiedz mi że my nie... No wiesz...?
-nie bój się. Do niczego nie doszło-gdy to powiedział, odetchnęłam.
-wiem, przesadziłam.
-ja też... Ale ty jednak trochę bardziej-potwierdził-ja przynajmniej wszystko pamiętam.-zaśmiał się-... I nie chciałem nikogo po pijaku zaciągnąć do łóżka-dodał po chwili namysłu.
Zaczerwieniłam się, i całkowicie przykryłam kocem.
-przepraszam... Pod wpływem alkoholu jestem nieobliczalna... Tylko cieszę się, że się nie zgodziłeś, bo bym umarła ze wstydu... Chociaż... Dobrze że akurat pod ręką byłeś ty, bo nikogo innego bym sobie nie wybaczyła...-zaśmiałam się
-jestem aż tak dobry, czy tylko tak gadasz?
-piszemy ze sobą od pół roku... Zdążyłam cię trochę poznać. Nie jesteś taki jak inni...
-czyli jaki?
-gdybyś był taki jak reszta, wykorzystałbyś chwilę słabości z mojej strony...
Chłopak zaśmiał się.
-przydałoby się już jechać-stwierdził.
-a która godzina?-spytałam.
-po piątej. A impreza jeszcze trwa... Chociaż większość już popadała...
-to właśnie są party w stylu Miśki. Upić się do nieprzytomności, i oddawać każdemu po kolei-wstałam, i dopiero wtedy zauważyłam że nie mam na sobie koszulki.
Sprawdź pod łóżkiem-zaproponował Saba.
Zajrzałam tam, i znalazłam swój top.
Założyłam go, co chwilę zerkając na chłopaka.
-nie patrz się tak na mnie, sama ją ściągnęłaś, ja nawet bym nie próbował.
-no ja myślę-powiedziałam, i odwróciłam się do niego tyłem.
Byłam na siebie wściekła.
Powinnam coś powiedzieć, zagadać, zaczepić... Przecież kocham go od ponad dwóch lat, czy to nie jest wystarczający powód żeby coś zrobić?
-Mila...-usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się.
Sebastian siedział na łóżku, że wzrokiem wbitym w podłogę.
Wystraszyłam się.
Podeszłam do niego, uklękłam przed nim, i
położyłam mu ręce na kolanach.
-Saba, o co chodzi?-spytałam cicho.
-o nic. Idź już do domu, twoi rodzice pewnie się martwią.
-nie martwią się, wiedzą że jestem u kuzynki. Powiedz mi co się dzieje.
-nic się nie dzieje.
-Sebastian, przecież widzę że coś ci jest...
-Emila... Ty... Co ty dokładnie do mnie czujesz?-zaczął odważnie. Usiadłam koło niego.
-sam sobie odpowiedz na to pytanie-położyłam dłoń  na jego policzku, i przybliżyłam swoją twarz do jego.
Wtedy on, złożył na moich ustach, pełen obietnic pocałunek, który ciągnąłby się w nieskończoność, gdyby do pokoju nie wparowała Miśka.
-Mila, tu jesteś... Co on... Jezus Maria!
-Saba...-zaczerwieniłam się-to jest moja kuzynka, Dominika.
-cześć-powiedział, i wstał z łóżka.
Z wielkim uśmiechem na twarzy podał dziewczynie rękę.
Ta położyła swoją dłoń na jego, a on podniósł ją do twarzy i pocałował.
Moja kuzynka zachichotała.
-dżentelmen-powiedziała.
-nie przyzwyczajaj się-Saba nie był zadowolony z tego jak go nazwała-to tylko chwilowe-usiadł  spowrotem na łóżku i objął mnie ramieniem.
Zdziwiłam się, ale byłam szczęśliwa.
Miśka spojrzała na mnie pytająco.
Wyruszyłam ramionami.
-co znaczą te wasze dziwne gesty, bo chyba nie rozumiem?-dopiero teraz się zorientowałam, iż chłopak nie spuszcza ze mnie wzroku.
-nie gap się na jej cycki-ujęła krótko Miśka.
Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
-dziewczyno, ty myślisz, że facetów obchodzi tylko biust?-zaczął Sebastian-bardziej interesuje mnie twarz...-odgarnął mi włosy z twarzy, i spojrzał w oczy-mówił ci ktoś że masz piękne oczy?
-no... Przynajmniej z tysiąc osób, w tym większości nie znam-zaśmiałam się, chociaż była to prawda.
-wiedziałam!-krzyknęła nagle Domiś - wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!
-co wiedziałaś?-zdziwił się Saba.
-że ją kochasz! Inaczej by cię tu nawet nie było. Ani byś z nią nie pisał! Po pierwsze: Napisałam do ponad stu twoich fanek... Może nawet więcej, i z żadną nie pisałeś dłużej niż trzy wiadomości pod żąd.
Po drugie: przed wczoraj rano, napisałeś mi że jutro... Czyli wczoraj, o 18 masz nagrania. A jak sądzę, wczoraj o 18 byłeś tutaj.
-dobra, przejrzałaś mnie... Czekaj. To ty byłaś?
-no...
-gdybym wiedział, to bym ci normalnie odpisał... Chociaż na serio powinienem mieć nagrania.
-co? Zawaliłeś nagrania, żeby tu przyjść?-krzyknęłam.
-nie, przestań... Taki głupi nie jestem... Przełożyłem na jutro.
Po raz drugi dzisiaj poczułam ulgę.
Nie wiem dlaczego, ale dbałam o jego karierę, prawie tak jak o swoją własną.
-chodźcie na dół mi pomóc wszystkich wygonić...-poprosiła Miśka.
-z imprezy nie powinno się wyganiać gości. To nie kulturalne-stwierdził Saba ze śmiechem.
-idziemy-powiedziałam, i otworzyłam drzwi.
Z dołu słychać było rytm piosenki Paktofoniki "jestem bogiem".
-może... Poczekamy aż się skończy?-spytałam
-po co? To gówno. I są przekleństwa, sąsiedzi wezwą gliny.-powiedziała Miśka, ale już leciała następna piosenka "nowiny", i już ruszając się w rytm refrenu schodziłam ze schodów.
Gdy ja bawiłam się z resztą gości, przy piosence "ja to ja".
Podszedł do mnie Saba.
-Nie sądzisz że powinniśmy już skończyć?-spytał.
-misiaczku... Zrozum, dawno nie słyszałam Paktofoniki.
Chłopak odszedł ode mnie, w stronę niewiadomą.
Po chwili znów znalazł się przy mnie, i w tej chwili z głośników usłyszałam głos Ushera. Pierwsze słowa do "First Dance" Justina.
-mogę prosić?-Saba ukłonił się nisko, ale odczekał parę sekund, aż zacznie śpiewać Justin.
"I clous my ayes..."-rozległo się, a on także śpiewając, zaczął obracać mną w różne strony.
Właśnie tańczyłam z najprzystojniejszym chłopakiem w Polsce, przy najbardziej wzruszającej piosence na świecie...
"DJ zagra mą ulubioną piosenkę..."
próbowałam wyłapać swoje ulubione momenty w tekście, ale rozpraszały mnie głęboko niebieskie oczy.
-IT is my FIRST DANCE with you...-szepnął do mnie, gdy

zaczęły brzmieć ostatnie dźwięki piosenki.
A gdy się skoczyła, wszystko całkowicie ucichło, a my dalej bujaliśmy się w rytm melodii wyśpiewywanej przez mojego ukochanego...
********************************
*Sebastian mówi do Emili "HONEY" czyli "skarbie".
Nie wiem co mnie natchnęło na tą końcówkę...
Może Magik z nieba (albo raczej z piekła;p) mi pomaga?
Nigdy nie słuchałam ani rapu, ani hip hopu, a reagge tylko trochę (dzięki Miśka!)
A potem "BAM"!
I moje koleżanki z klasy (fisiu, marycha, Pati, kto czytał poprzednie opowiadanie wie o co cho) zaczęły słuchać Paktofoniki.
A potem wyszło "jestem bogiem" (czego do tej pory nie oglądałam), i zaczęły mnie namawiać abym sobie ściągnęła piosenkę o tym samym tytule.
Ściągnęłam, i jakoś ją polubiłam...
I jeszcze jedno, ale krótko bo nie mam czasu.
Jestem Beliebers, i się do tego przyznaję. Nie chcę tego ukrywać, bo to dla mnie nie jest wstyd, tylko duma.
Kocham Justina. O nim też piszę opowiadania (są na moim profilu;*).
Tak jak o Sebastianie, ale każdy kto mnie zna, wie dobrze, że Saba jest mi osobą o wiele bliższą niż Justin, chociaż kocham ich obydwu.
Wiadomo, bo jak ktoś figuruje w moim opowiadaniu, muszę go bardzo lubić.
Bo jeśli lubię kogoś przeciętnie, albo wcale, nie za dobrze mi gdzie pisanie o nim.
Przełomem było pisanie o Selenie, jako swojej siostrze.
To było mega odważne z mojej strony, bo nie wierzyłam, że mi wyjdzie.
Ale wyszło, i jest.
I właśnie dzięki temu opowiadaniu ją zaczęłam szanować.
Ale TYLKO szanować!
I chyba za bardzo się rozpisałam.
Kocham was wszystkich.
I mam do was proźbę.
Nie patrząc na inne komentarze, podajcie słowo, które was wkurza.
Np.
"brzemienna".
Będziecie mi bardzo pomocne, chociaż narazie nie powiem po co mi to.
Ps. Nienawidzę słowa "brzemienna", bo to biblijny odpowiednik "w ciąży".
PPS.Kocham niemowlęta... Czemu świat jest tak okrutny, i nie chce mi dać dziecka bez... No, wiecie o co cho.
Pps2-Saba... Dziwny jesteś czasem...;p ale i tak cię kocham;*
sherrybiebss;*

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 1


-cześć-powiedziałam otwierając drzwi kolejnej grupce osób.
Połowy z nich nie znałam, ale co tam. To 16 urodziny mojej kuzynki... Słodka szesnastka. Żal.
Przywiozła ten zwyczaj z Ameryki, w której kiedyś mieszkała.
Jej rodzice zostawili ją w domu, i pozwolili zrobić mega party.
Nie sądziłam, że wyjdzie z tego aż takie... Mega.
Po całym mieszkaniu szlajali się ludzie, pozwalali sobie dosłownie na wszystko.
Po chwili znów rozległ się dzwonek do drzwi.
Otworzyłam, a szczena opadła mi z wrażenia.
Po sekundzie już, wisiałam na szyi Sebastiana.
-co za miłe przywitanie-stwierdził, gdy odsunęłam się od niego-wystarczyłoby "cześć", ale to było lepsze-uśmiechnął się.
-cześć-mruknęłam-wejdź-przepuściłam go przez próg, ale nadal się na niego patrzyłam.
-na co się gapisz?-spytał wrednie.
-na debila-odburknęłam, i zamknęłam drzwi-nie wiedziałam, że pyskujesz.
-sorry, jeszcze się nie przyzwyczaiłem do tego jak się na mnie wszyscy gapią... Wiesz... Na żywo jesteś ładniejsza, niż na ekranie...-znów obdarzył mnie swoim cudnym uśmiechem.
Nie no, musiałam go odwzajemnić.
-pewnie mówisz podobne rzeczy każdej fance, ale dzięki.
-przestań, Emila. Wiesz dobrze, że jesteś od nich wszystkich o niebo lepsza...
-zdradzasz swoje fanki?-zaczęłam, kierując się w stronę salonu-No, nieźle... A ja myślałam że jestem "bad" kiedy flirtowałam z Musiałem...
-wiesz... Oczywiście fanki są na pierwszym miejscu. Tyle że... Przecież ja jestem tylko jeden. Ich jest tysiące. Nie mogę być ze wszystkimi...
-wiem co czujesz-powiedziałam, nalewając pączu do salaterek. Podałam mu jedną.
-nie wiesz. To nie do cb podchodzi połowa dziewczyn, które spotykasz na ulicy, i nie prosi o chodzenie.
-mnie zaczepiają i chłopaki, i dziewczyny... Ale zazwyczaj proszą o autograf, o nic więcej.
-wiesz... Chciałbym znaleźć kogoś kto rozumie mnie tak jak ty. Gdybym tylko mógł coś zrobić...-spojrzał mi głęboko w oczy.
-przecież możesz-sięgnęłam po drinka.
-ale co ja mam... Pijesz?
-odświętnie-potwierdziłam, i pociągnęłam sporego łyka z butelki.
-nie wiedziałem że bd alkohol-Saba się zmieszał.
-Jezu... Przecież nie jesteś święty. Człowiek z cb, taki sam jak my wszyscy. Pij, i nic się nie bój-podałam mu butelkę. Na początku się zawahał, ale pokierowałam jego prawą rękę do ust, aby się napił.
Nie, że chciałam go upić, czy coś... tylko żeby spróbował jak smakuje życie poza kontrolą dorosłych.
Gdy opróżniłam drugą butelkę, mój towarzysz miał już za sobą trzy, i sięgał po następną.
Złapałam go za rękę.
-odpuść już, co?-zaproponowałam.
-co? Najpierw gadasz żebym pił, a teraz mi zabraniasz?
-nie zabraniam ci Saba, nie mam prawa-stwierdziłam, i zabrałam rękę.
Pomyślałam, że nie potrzebnie kazałam mu pić.
Albo niepotrzebnie go zaprosiłam.
Tak na serio to nie prosiła mnie o to, ani Miśka, ani nikt inny.
Zrobiłam to, bez niczyjej wiedzy. Wypijam jeszcze parę drinków, i odeszłam od Sebastiana, który podszedł do grupki innych chłopaków, z piwami w dłoniach.
Wiedziałam, że to nie wyjdzie mu na dobre, ale po drugiej stronie salonu dostrzegłam Ankę. Wzięłam ze stołu następne dwie butelki.
-ANKA!-krzyknęłam, i jak najprędzej podeszłam do niej, lekko chwiejąc się na nogach.
-MILA!-powiedziała, a ja podałam jej drinka, i zabrałam się za picie swojego.
-który?-spytałam
-pierwszy... A twój?
-nie wiem...straciłam rachubę, ale jeszcze stoję, więc dosyć mało...
-ostatnio padłaś po trzech tatrach...
-ciii!-uciszyłam ją-dwóch i pół...-dodałam cichutko, z lekkim rumieńcem na twarzy.
-wiesz, że Vica i Sucha dosypywały ci popiołu z papierosów, nie?
-to dlatego tak szybko... -wywnioskowałam-wiedziałam że coś było nie tak.
-boże, jak tu gorąco...-powiedziała, ocierając pot z czoła-nie rozmazał mi się tusz, nie?
Czułam, że jestem już kompletnie pijana, ledwo co słyszałam jej pytanie.
-chyba... Pujdę się położyć-stwierdziłam, ale w tej samej chwili ktoś objął mnie od tyłu w pasie.
-nigdzie nie idziesz...-usłyszałam kompletnie przesączony alkoholem głos Sebastiana-teraz mi nie uciekniesz.
W głębi duszy, nie chciałam tego robić, ale czułam się, jakby wszystko wokół mnie, było snem, więc obróciłam się w jego ramionach, i zaczęłam go namiętnie całować.
Nie chciałam tego, ale rozsądek w mojej głowie topił się w promilach.
-góra-szepnęłam, i to było ostatnie, co pamiętam...
******************
nieee, nic między nimi nie było, zanim wgl spytacie. Nie chcę narazić tym głównych bohaterów, Emilii i Sebastiana.
Nie miałam żadnego pomysłu na rozdział więc jest do bani, wiem.
Tylko nie stawiajcie od razu nade mną krzyżyka.
Po poprzednim opowiadaniu wiecie, że są rozdziały, za przeproszeniem, do dupy, ale po takich właśnie, rodzą się najlepsze pomysły...
A teraz szczerze?
Jestem do bani,
nie mam weny,
pomysłu,
ani ochoty na cokolwiek.
Dzięki Saba.
Zdołowałeś mnie na maxa.
I jeśli wgl przestanę pisać, to właśnie przez cb.
a do reszty... "Słuchać mnie do cholery! Na wasz zasrany detengerment wydałem pięćdziesiąt złoty;p..." ha ha ha Harry Potter i czara kiełbasy...
Nigdy nie zapomnę tego wspaniałego wieczora, przed komputerem;* he he he, tylko jedna osoba wie o co cho. Taaak, chodzi o TEN wieczór,
i sory że piszę publicznie, ale że PEWNA osoba, ma na mnie focha... To bd szczera do bólu.
Czekam na przeprosiny.
Inaczej nic z tego, sorry.
Kocham was wszystkie, dawać komcie, i love.
pa pa pa!
Ps. Ale Emila i Saba by do siebie pasowali, nie? Pisać swoje zdanie w komentarzach.

środa, 23 stycznia 2013

Prolog



Emila_Stachurska
>>no to trzy<<

>>mogę ci dać góra dwa<<
Emila_Stachurska
>>proszę!<<

>>dobra, trzy, ale ani jednego więcej<<
Po tej ostatniej wiadomości, zrobił się nie dostępny.
Posiedziałam jeszcze chwilę na necie, i zeszłam z komputera.
Odrazu oklapłam na łóżko, i wyciągnęłam z szuflady telefon.
-ile mamy?-Miśka odebrała po drugim sygnale.
-trzy, nie udało mi się wyciągnąć od niego więcej-powiedziałam do słuchawki-ale lepsze to, niż nic.
-no, tak. Sebastian jest na Facebooku.
-fajnie-nie byłam z tego aż tak zachwycona, jak moja kuzynka.
-Miałaś do niego napisać, baranie!
-no tak-stwierdziłam, ze znudzeniem, i przerzuciłam kolejny kanał w telewizji-zrobię to kiedy indziej...
Jeszcze chwilę pobawiłam się pilotem, i zaczęłam na całą pizde piszczeć do słuchawki.
-przełącz na 4fun tv, już!-krzyknęłam.
-po co?
-USED!!!!!!
Po drugiej stronie usłyszałam pisk Dominiki i jej koleżanki, a ucho piekło niemiłosiernie.
Odsunęłam telefon od siebie, i poczekałam, aż krzyki ucichną.
-spokój?-spytałam, przybliżając go z powrotem do siebie.
-tak, ale... To jak bd? Piszesz do niego, czy nie?
-a ty nie możesz?
-no chyba nie...
-ale dlaczego?
-bo tylko do CB odpisuje... Myślisz że nie próbowałam?
-serio?
-co serio?
-serio, tylko do mnie odpisuje?
-no... Przynajmniej tylko tobie z naszej czwórki.
-no, widzisz, jestem wyjątkowa;p
-taa, a nie pomyślałaś o tym, że może to przez to że jesteś sławna?
-przestań... Miśka, on też jest sławny... A ja grałam tylko w jakichś głupich serialach. To nie czyni mnie odrazu sławną.
-i jednego serialu, do którego połowy odcinków, scenariusze napisałaś ty. Przestań, Emy! On oglądał wszystkie odcinki Julii, może zwrócił na CB uwagę?
-tak, Domiś, na pewno.-powiedziałam z sarkazmem, którego ona najwyraźniej nie wyczuła.
-mówię ci. To że odpisuje wyłącznie do CB, nie może być przypadkiem.
-nie... Ok, napiszę do niego. Ale daj mi spokój, muszę odpocząć.
-ok. To pa. Tylko wspomnij mu o mnie, co?
-ok. Pa.
-narka-powiedziała i się rozłączyła.
Walnęłam się na łóżko, połączyłam się z Facebookiem w iPhonie.
Sebastian nie był dostępny, ale wiedziałam, że mi odpisze. Zawsze odpisywał.
"heyy Saba"-napisałam.
"cześć, co tam?"-odpisał po chwili.
"a co ma być?"
"no nie wiem... Zawsze jest coś ciekawego do napisania:)"
"piszę książkę;*"
"nowa?"
"no. O takim chłopaku... A zresztą. Nie chcesz wiedzieć."
"z kąd wiesz że nie chcę? O kim?"
"o kimś bardziej przystojnym od CB. Heh"
"a są jeszcze tacy?"
"nie w Polsce;*"
"w takim razie gdzie?"
"w canadzie"
"jakiej canadzie?"
"Jezu, kanadzie."
"ja pier****... Bimber."
"z kąd wiesz?"
"on jest z kanady."
"wow... Ale i tak znam kogoś śpiewającego o niebo lepiej;*"
"kogo? Chcę mu skopać tyłek:)"
"spójrz w lustro;* he he "
"niee, dzięki, nie skorzystam. Pękłoby...:)"
"heh;p moja kuzynka pyta, czy przyjedziesz na jej urodziny w sobotę...?"
"niee wieem..."

"no, prooszee! Jej tak bardzo na tym zależy... I zresztą mi też..."
"dobra:) jeśli tak bardzo ci na tym zależy, to będę"-gdy to napisał, zaparło mi dech w piersiach.
"ejj, jesteś?"-musiał napisać, abym się otrząsnęła.
"no, chyba. Dzięki."
"nie masz za co mi dziękować. Jeszcze nic nie zrobiłem"
"dziękuję, za to że jesteś..."
"czasem się CB boję, wiesz?"
"czemu?"
"bo potrafisz być taka mega romantyczna:)"
"a ty nie?"
"wiesz, nie chodzimy ze sobą... Ty zasługujesz na kogoś na prawdę dobrego, mnie byś nie chciała:( chociaż, gdybyś była moją dziewczyną... Miałabyś chyba wszystko czego byś zapragnęła..."
"wow... Ale się rozpisałeś..."
"napisałem tylko to, co chciałem napisać."
"kto ci powiedział, że ja bym cię nie chciała?"
"nikt, sam to wywnioskowałem"
"wywnioskowałeś...? To ty umiesz wnioskować? He he, żarcik"
"dobra, muszę zchodzić, bo jesteśmy przed studiem, pa"
"pa, i nie zapomnij o urodzinach. W sobotę, na 17, resztę ci jutro podam, bo nie wiem czy Miśka robi w domu"
"dobra, nie zapomnę. O tobie nigdy;)"
"he he, jasne"
"jak słońce, Słońce"
*****
wylogowałam się, i rzuciłam telefonem o łóżko, a potem chyba zasnęłam, bo film mi się urwał;*
********************************
widzita? Pierwszy rozdział jest! I wiecie... Kto to jeest?
Aaaahahaha
taak, to ta z Julii.
;p i z niani Frani... I w wielu innych seriali. I grała też w bokserze;p
i teraz nie gadać że ja jestem główną bohaterką, bo w tym blogu podałam wszystko! I ona jest prawdziwa, i on jest prawdziwy.
Więc?
Komentujcie.
Ps. Jestem teraz sherrybiebss;*